niedziela, 30 marca 2014

Nowa Huta na zielono.

Niedzielne przedpołudnie + słońce + ciepło = wycieczka rowerowa. Dziś wybrałam trzy bardzo zielone miejsca wokół starej Nowej Huty.

ENG: Sunday morning + sun + warm = green bike tour around Nowa Huta. Today I chose three very green places.


Mijając NCK dojechałam na Łąki Nowohuckie. To ostatni zachowany w Krakowie fragment łąk nadwiślańskich o przebogatej florze i awifaunie - czyli znajdują się tu siedliska ptaków. Są też motyle - modraszki. Obszar łąk to ponad 57 hektarów. Całość chroniona jest jako użytek ekologiczny. Rozciąga się stąd widok na Plac Centralny, osiedle Centrum E, osiedla Na Skarpie i Szpital Żeromskiego. 

Passing by NCK, I got to the Meadows of Nowa Huta. This is the last remaining part of the Vistula meadows, with a rich flora and avifauna - which means they are full of birds. There are also butterflies. The area is moe than 57 ha and is all protected as the ecological grounds. The meadows offer a nice view on Central Square, the housing estates Centre E and Na Skarpie and the Hospital.





Z Łąk dojechałam do Mogiły, dalej nad Wisłę i przy Moście Wandy wjechałam do Lasku Mogilskiego, wprost pod kaplicę Matki Boskiej Częstochowskiej. Pierwsza kaplica wybudowana została w 1947 roku jako wotum za ocalenie Krakowa, dzisiejsza jest jej odbudowaną wersją z 1986. Lasek w 1939 roku kupili Cystersi i dziś to oni odprawiają w kaplicy msze - w maju i czerwcu.

From the meadows I got to Mogiła, then to Vistula and near the Wanda Bridge I entered Mogilski Wood, to end up just in front of the Chapel of Saint Mary of Częstochowa. The first chapel was built in 1947 as a votum for saving of Cracow, the chapel nowadays is the rebuilt version from 1986. The wood was bought by the Cisterians in 1939 and today they pray the masses in the chapel - in May and June.



Tu wiosna niezaprzeczalnie jest królową. Jest obłędnie zielono i żółto. Ścieżki w Lasku są wybetonowane - pomysł z lat siedemdziesiątych, stoją ławki - także spacer tu ma niewiele wspólnego z prawdziwym łażeniem po lesie, ale jest to wspaniałe, cudowne miejsce na spędzenie wolnego czasu. W przeszłości odbywały się tu koncerty, występy i konkursy, dziś minęłam kilkoro rowerzystów i spacerowiczów. 

The spring is the queen now. It's absolutely green and yellow. The paths are layered with concrete - the 1970s idea - and there are benches, so a walk here is not really similar to a walk through a real forest, but still - it's wonderful place to spend free time. In the past there used to be concerts, shows and competitions, today I met a few cyclists and people walking.








Z Lasku ulicą Żaglową wróciłam do Mogiły, wprost pod boczną bramę Opactwa. I tu rozładowała mi się bateria w aparacie, reszta zdjęć w jakości telefonowej;). Na ulicy Klasztornej wpadłam w...korek, bo przecież w taką piękną niedzielę do kościoła trzeba pojechać samochodem...

From the wood I followed the Żaglowa street towards Mogiła, right to the front of the side enterance to the Abbey. And here my camera battery unloaded, the rest of the photos in is a mobile phone quality. On Klasztorna street I waas stuck in a traffic jam, because on such a lovely Sunday people just have to take a car to go to church...


Ulicą Bulwarową dojechałam nad Zalew. Skręciłam, zostawiłam Zalew po swojej lewej i przejechałam przez spokojne Krzesławice, mijając młyn, drewniany kościółek i dworek Jana Matejki. Następnie przejechałam przez Dłubnię śmiesznym metalowym mostkiem i dalej ulicą Stadionową obok kompleksu sportowego KS Wanda.

Down the Bulwarowa street I got to Zalew (artifficial lake). I turned, leaving it on the left and I rode through calm Krzesławice, passing near the mill, wooden church and the masion of Jan Matejko. Then I crossed Dłubnia river through a funny metal bridge and then, down Stadionowa street close to the sprots club KS Wanda.



Ostatni fragment wycieczki to przejazd przez osiedle Bieńczyce do ulicy Kaczeńcowej i stawu, który niedawno zobaczyłam na profilu fb Babki z Nowej Huty. Staw także jest użytkiem ekologicznym, żyją tu ssaki, ptaki i owady. Trzeba przyznać, że to bardzo miłe miejsce.

The last part of my trip was the ride through Bieńczyce to Kaczeńcowa street and the pond, which I saw some time ago on fb profle Babki z Nowej Huty. The pond is also the ecological ground, there live various mammals, birds and insects. I must say it's a really nice place.




A potem już tylko powrót do domu przez najbardziej zielony fragment Alei Róż i cukiernię ;).

And then - through the greenest part of Rose Avenue and the confectionery back home :).



P.S. Podobna wycieczka po zielonej Nowej Hucie już za tydzień z Bike Like Cafe!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz